Namawianie do zakupu szkoleń, obietnice bez pokrycia składane przez pseudo liderów, brak umiejętności sprzedażowych dystrybutorów oraz bardzo drogie pakiety startowe. Są to czynniki, które solidarnie przyczyniły się do powstania negatywnej opinii o MLM. Z powodu ich występowania branża marketingu wielopoziomowego nie cieszy się w Polsce dobrym wizerunkiem. W tym wpisie skupie się na dwóch ostatnich czynnikach.
Toksyczne pakiety startowe w MLM
Pakiety startowe to w marketingu wielopoziomowym rzecz konieczna. Bez materiałów reklamowych i próbek produktów nie można rozpocząć działania. Należy jednak rozróżnić pakiet, który ma pomóc w pracy od pakietu którego jedynym zadaniem jest wyciśnięcie od nowego dystrybutora jak największej ilości złotówek. Zgodzicie się chyba, że różnica jest zasadnicza.
- dostaniesz wsparcie najlepszych liderów w branży
- otrzymasz plan działania zapewniający profity
Jak to zrobić? Jeśli cena pakietu jest symboliczna, nie przekracza powiedzmy 200zł to wszystko jest w jak najlepszym porządku. Natomiast jeśli kwota jest duża i nie ma możliwości innego wejścia do biznesu, przygotuj się będą doić.
Dodatkowo może zaistnieć sytuacja, w której sponsor wmawia Ci, że zakup dużego pakietu to inwestycja w Twój biznes lub, że od tego zależy ilość pieniędzy którą zarobisz. Może też mówić, że jeśli nie kupisz dużego pakietu to nie traktujesz poważnie współpracy.
Wszelkiego rodzaju gadki w tym stylu to prymitywna socjotechnika mająca na celu jedynie sprzedanie pakietu i nabicie kabzy nieuczciwemu sponsorowi.
To byś kupił drogi pakiet leży w interesie jego nie twoim. Większość osób angażujących się w marketing sieciowy szybko rezygnuje. Nie będę tu pisał o powodach, takie są po prostu fakty. Toksyczne pakiety startowe zostały stworzone tylko w jednym celu. Po to aby w sposób maksymalny wydrenować kieszenie nowych dystrybutorów zanim odejdą z branży MLM.
Wciskane na siłę pakiety startowe powodują szkodliwe skutki
Apogeum sprzedaży toksycznych pakietów startowych przypada na okres szalonej dekady lat dziewięćdziesiątych. W owym czasie opisana praktyka stosowana była nagminnie. Pokłosiem tych wydarzeń są rzesze naciągniętych „biznesmenów”, którzy do tej pory swoje żale wylewają wszędzie gdzie to tylko możliwe. Minęło już tyle czasu, a oni wciąż prowadzą swoją krucjatę przeciw biznesowi MLM.
Skutki takiego postępowania odbijają się czkawką Nam wszystkim. Jako aktywni uczestnicy systemu, siłą rzeczy bierzemy odpowiedzialność za jego grzechy i na co dzień zmagamy się z jego nie najlepszym wizerunkiem. Na szczęście w ostatnich latach branża marketingu wielopoziomowego przeszła dużą ewolucję.
Wchodzi nowe, nie skażone pokolenie. Szkodliwe praktyki są rugowane, a do głosu dochodzą specjaliści działający w sposób profesjonalny i etyczny. Opisuję tu szkodliwe dla wizerunku branży zjawisko, ale nie bronię tych co dali się wydoić. Zrobili to niejako na własne życzenie. Czyż nie trzeba wykazać się wyjątkową wprost dozą naiwności aby wierzyć w bzdurę pod tytułem: kup pakiet będziesz milionerem?
- wiarygodna marka z ugruntowaną pozycją na rynku
- topowe produkty i najlepiej płacący plany wynagrodzeń
Pakiety startowe w MLM i brak umiejętności sprzedażowych
W obrębie każdej działalności są pewne obszary, których się nie odsłania. Istnieją też zjawiska o których się głośno nie mówi lub mówi w sposób zawoalowany. Jeśli dany czynnik jest hańbiący dla określonego środowiska, przynosi mu ujmę czy w jakiś sposób dezawuuje zrozumiałym jest że owo środowisko chce go za wszelką cenę ukryć. Czy podobnie jest w marketingu sieciowym?
W wielu aspektach marketing wielopoziomowy rządzi się odrębnymi prawami. Nie można go również mierzyć przykładając standardową miarę. W omawianym przypadku jest podobnie. W MLM temat tabu nie jest ani wstydliwy, ani krępujący, ani poniżający. Jest przerażający. Przerażający dla mas. Dlatego właśnie pozostaje w sferze tabu.
Zapewne słyszałeś co głośno krzyczy wielu pseudo specjalistów. Mówią: W marketingu sieciowym się nie sprzedaje tylko poleca. Nie sprzedaje tylko rekomenduje. Nie sprzedaje tylko dzieli informacją. Mówią w ten sposób bo masy najbardziej przeraża sprzedaż.
Na samą myśl, że trzeba coś sprzedać kolana miękną, prawda? Dlatego w marketingu sieciowym sprzedaż jest tematem tabu. Tematem o którym się nie rozmawia i który został schowany do szuflady, aby nie odstraszać.
Konsekwencje
Zepchnięcie sprzedaży do strefy tabu spowodowało, że w środowiskowym głównym nurcie nie mówi się o niej głośno. Skutkuje to brakiem nacisku na rozwój kompetencji z nią związanych. Szkolenia to opowiadanie o marzeniach i dmuchanie emocjonalnego balona. Niewiele szkoleń uczy jak sprzedawać skutecznie.
Oczywiście nie wszystkie firmy MLM tak działają. Niemniej jednak opisane zjawisko dominuje. Co dalej? Zupełnie nieprzygotowany dystrybutor rusza w świat i zaczyna sprzedawać swój „byznes”. Robi to oczywiście zupełnie nie tak jak należy. Po rozmowie z nieprzygotowanym i nawiedzonym oszołomem jego rozmówca ma wyrobioną opinię o całej branży MLM.
Wyobraźcie sobie co by było, gdyby osoba bez żadnego przygotowania mogła otworzyć gabinet stomatologiczny? Jaką opinię o branży dentystycznej miałby pacjent po leczeniu przez dentystę, który nie wie co robi? Brak kompetencji sprzedażowych wśród adeptów marketingu wielopoziomowego to bardzo poważny problem.
Dowodem na słuszność tej tezy są pełne sale szkoleniowe. Gdzie garstka potrafiących sprzedawać zarabia piękne pieniądze, a masa która poleca lub rekomenduje dokłada do interesu i bezustannie się szkoli.
Osoby które osiągnęły znaczący sukces i najwyższe pozycje w planach marketingowych to mistrzowie sprzedaży. Mistrzowie sprzedaży idei biznesowej. Cała reszta naiwnie wierzy, że w marketingu sieciowym się nie sprzedaje. Kiedy w końcu obudzą się z tego snu?
Robert
Że ja tego nie przeczytałem zanim mnie wydojono. Trudno stało się. Jeden z tzw guru ciągle powtarza ,że nie sztuką jest sprzedać pakiety startowe po 2-3 tysiące.Chyba wie co mówi bo on i jego wspólnik jeżdżą jaguarami a cała reszta ma złudzenia i odpowiednio podsycane marzenia o tych jaguarach. Ten sam guru mówi ,że MLM za 200 złotych jest nic nie warty i komu wierzyć?
Grzegorz Szymański
Komu wierzyć? Dobre pytanie. Moim zdaniem warto kierować się danymi liczbowymi.
Jeśli prześledzimy historię finansową sektora MLM w Polsce, okaże się że to
właśnie firmy z tanim pakietem startowym odnoszą największe sukcesy.
Można też zapytać, czy da się zbudować stabilną strukturę z osób które czują
się oszukane? Czy takie osoby kupią ponownie produkt?
Arek
Witaj, przede wszystkim gratuluję fajnego bloga 🙂 Raz na jakiś czas chętnie zaglądnę do Ciebie by sprawdzić co u Ciebie, o czym piszesz i jak się rozwijasz 🙂
Co do artykułu z pakietami to zacząłeś od trzech składowych, które przyczyniły się do negatywnego wizerunku MLM w Polsce. Myślę, że warto się nad tym głębiej zastanowić i rozbić to na czynniki pierwsze, być może w jednym z kolejnym artykułów? Nie do końca rozumiem „namawianie na szkolenia”, bo sam Erc Worre mówi i piszę o tym głośno i wyraźnie, że najwięksi zwycięzcy i liderzy w MLM to promotorzy szkoleń. Chyba, że co innego miałeś na myśli.
Co do pakietów startowych to nie uważam, aby było coś takiego jak toksyczny pakiet czy nietoksyczny; dobry czy zły; właściwy czy nie właściwy. Co najwyżej pakiet może być spójny z osobą, która współpracuje z daną firmą.
Pakiet jest odzwierciedleniem strategii firmy i planu marketingowego. Poznałem przez ostatnie 10 lat ludzi, którzy są przeszczęśliwi mając minimalne kwoty wejścia tak jak np w FMie i nie potrafią funkcjonować inaczej. Niskie pakiety sprawiają, że projekt dostępny jest dla wszystkich od razu, ale zawsze powtarzam że kij ma dwa końce w tym biznesie. Z jednej strony coś co jest łatwo dostępne nie jest atrakcyjne dla wszystkich (przynajmniej nie od razu). Wiadomo, że zadziała statystyka i wyjątki od reguły.
Są też ludzie tacy jak ja, którzy dobrze czują się przy wyższych pakietach, bo przerabiałem niskie pakiety i wiem, że źle się z nimi czuję.
Poza tym mam wrażenie, że nie do końca masz pełne rozeznanie co do pakietów. W przypadku mojego biznesu gdzie produktem są wakacje w klasie VIP w hotelach 4 i 5 gwiazdkowych po cenach hoteli 2 i 3 gwiazdkowych są dwa pakiety za ok. 1.600zł i 2.500zł i te pieniądze w 100% wykorzystujesz na wakacje, więc jeśli ktoś po drodze zrezygnuje z jakiegokolwiek powodu to nie można mówić, że firma go „doi” bo po prostu jedzie sobie na wakacje i dobrze się bawi.
Nie mogę się z tym zgodzić co napisałeś: „Jeśli cena pakietu jest symboliczna, nie przekracza powiedzmy 200zł to wszystko jest w jak najlepszym porządku. Natomiast jeśli kwota jest duża i nie ma możliwości innego wejścia do biznesu, przygotuj się będą doić”. Wysyłasz w ten sposób (podejrzewam nieświadomie z braku doświadczenia) sygnał do ludzi, że jest w tym biznesie podział na firmy, które „doją” i „nie doją” czyli lepsze/gorze, albo uczciwe/nieuczciwe a tak nie jest.
Napisałeś również: „Wszelkiego rodzaju gadki w tym stylu to prymitywna socjotechnika mająca na celu jedynie sprzedanie pakietu i nabicie kabzy nieuczciwemu sponsorowi. To żebyś kupił drogi pakiet leży w interesie jego nie twoim” – wychodzi z tego, że wszyscy uczciwie działający liderzy, którzy bardzo ciężko pracowali przez ostatnie lata to nieuczciwi sponsorzy tylko dlatego że rozwijają swoje biznesy w oparciu o plan marketingowy który jest z nimi spójny. Więc nie mogę się z tym zgodzić, podobnie jak pewnie setki tysięcy ludzi, którzy działają na całym świecie.
Napisałeś też: „Toksyczne pakiety startowe zostały stworzone tylko w jednym celu. Po to aby w sposób maksymalny wydrenować kieszenie nowych dystrybutorów zanim odejdą z biznesu”. Jako „młody” weteran z 10 letnim doświadczeniem w biznesie MLM, nie uważam, aby pakiety miały właśnie taki cel. Nie chcę się powtarzać tak jak przy powyższych komentarzach odnosząc się do wybranych treści Twojego artykułu, bo pisząc artykuł przyjąłeś moim zdaniem błędne założenie i oparłeś na nim swoje przekonania i życiowe filtry swoich własnych doświadczeń. Jest takie powiedzenie „błędne założenia zmieniają rzeczywistość” a Twoje wyobrażenie rzeczywistości wynika właśnie z błędnego założenia.
Piszesz także o tym, że ludzie mają żal o to że weszli kiedyś na pakiet w latach ’90 i teraz my musimy to jakby „odkręcać” a ci ludzie nie osiągnęli sukcesu który mieli przecież obiecany. Znowu kij ma dwa końce: część osób mogła złożyć obietnice komuś że osiągną sukces po to by np ich zatrzymać / zarejestrować (tak robią amatorzy i pozerzy którzy zawsze będą w branży się przewijać bo to biznes otwartych drzwi) a z drugiej strony ktoś mógł wejść do biznesu bo myślał że samo wejście wystarczy a resztę zrobi ktoś za niego i nastąpił rozjazd oczekiwań.
Ja ciągle powtarzam swoim partnerom biznesowym, że jedyną obietnicą jaką składam to obietnica mojej pomocy tylko wtedy gdy wymieniamy zaangażowanie np jeśli dajesz z siebie 10% to znak dla mnie, że moja pomoc dla Ciebie równa się 10%, jeśli 100% to daje 100%. I co najważniejsze i co powtarzam do znudzenia „nie bierzmy odpowiedzialności za brak czyjejś nieodpowiedzialności za ten biznes”.
Przypominasz mi trochę mnie sprzed wielu lat, zacząłeś budować markę i wieki szacun za Twój „coming out”, cieszę się, że masz odwagę wyrzucać z siebie i opisywać swoje doświadczenia i przekonania, liczę jednocześnie, że nie weźmiesz tego do siebie osobiście i nie potraktujesz tego w kategorii „hejtu” a informacji zwrotnej zachęcającej do głębszych przemyśleń i nieustannego rozwoju osobistego i pracy nad sobą rozwijając swój biznes MLM. Branża MLM w Polsce ma deficyt liderów i wierzę, że jesteś na najlepszej drodze, by w przyszłości do nich dołączyć. Wszystkiego dobrego 🙂
Arek
Grzegorz Szymański
Witaj Arku.
W żadnym razie nie traktuję Twojego komentarza w
kategorii hejtu. Mało tego. Adwersarzy na poziomie, życzyłbym sobie w
jak największej liczbie.
Dzięki temu właśnie, ten blog stanie się miejscem atrakcyjniejszym dla czytelnika. Czyż nie?
Mój wpis to nie ocena postępowania nieuczciwych sponsorów, polityki firm
czy osób które pakiet kupiły, a li tylko naświetlenie bardzo szkodliwego
dla branży zjawiska.
Jeśli ktoś go nie dostrzega to tak jakby stał po szyję w wodzie i mówił, że jest suchy:)
Napisałeś, że moje założenie jest błędne. Jego potwierdzeniem jest chociażby komentarz Roberta. Tak dokładnie czuje
się człowiek, któremu sprzedano drogi pakiet startowy. Robert jednak ma
na tyle klasy, aby anonimowo nie pluć jadem gdzie popadnie.
Ilu klientom na drogi pakiet tej klasy brakuje? Wystarczy poczytać fora
internetowe. To najlepiej uwidacznia skalę szkodliwości zjawiska, o
którym tu rozprawiamy.
Aby się bronić, wytoczę działo jeszcze cięższej wagi.
Czy może istnieć bardziej wiarygodne potwierdzenie słuszności mojego założenia niż to otrzymane na drodze empirycznej?
Pamiętasz ilość hejtu, która kiedyś była wylewana na bardzo znaną firmę na A.? Rzeczona firma szybko powiązała problem z pakietami startowymi (i
sprzedażą szkoleń). W bardzo rozsądnej reakcji zaoferowała nowym
dystrybutorom możliwość zwrotu pieniędzy, za nota bene tani, pakiet
startowy. W tym szaleństwie poszła o krok dalej. Nawet klienci mogą
otrzymać zwrot kasy za kupione produkty. Od kilku lat w internecie złego
słowa na tę firmę nie uświadczysz. To właśnie w sposób empiryczny
potwierdza prawdziwość sformułowanego we wpisie założenia.
Teraz z zupełnie innej beczki:
Gdyby mój syn zapragnął nagle nauczyć się grać na gitarze co byś mi doradził? Mam mu kupić gitarę za 2000zł czy 200zł? Zgodzisz się, że rozsądny byłby zakup gitary za 200zł, prawda?
—–
Zgodzę się z Tobą w jednej kwestii. Sprawa namawiania do zakupu szkoleń zdecydowanie domaga się osobnego wpisu.
Zdarzyło mi się lat blisko pięć, parać sprzedażą bezpośrednią. Sprzedawałem bardzo drogie urządzenie, niezbędne:) w każdym gospodarstwie domowym.
W trakcie tej pracy nabawiłem się skrzywienia zawodowego, które objawia
się natychmiastową alergią na wszelkiej maści socjotechniki i sztuczki.
Być może to odrobinę trąci myszką, ale jestem zagorzałym antagonistą łączenia tego typu praktyk z biznesem MLM.
Sygnał o istnieniu firm, które doją wysyłam w stu procentach świadomie. Tego rodzaju firmy funkcjonują w każdej branży, nie wyłączając MLM.
Arek
Nie ma czegoś takiego jak toksyczny pakiet, co najwyżej toksyczny sponsor i jak już to o tym polecam coś skrobnąć 🙂 z jednej strony piszesz, że nie oceniasz polityki firm a z drugiej o dojeniu. Nie składa mi się to. Wysokie pakiety to standard na całym świecie, ale może po prostu nie jest to z Tobą spójne i tyle, natomiast nazywanie tego, że to jest toksyczne i nadawanie temu wydźwięku negatywnego może wprowadzać początkujące osoby w błąd. Poza tym kij ma dwa końce, przy małych pakietach znajdą się i tacy co powiedzą że wtopili przez Ciebie 30zł czy 100zł i powiedzą że Ty lub firma ich wydoiłeś albo powiedzą „co to za biznes skoro wejście kosztuje 30zł” 😉 Ja nie wyobrażam sobie budować biznesu na niskich pakietach (ale nie oceniam tego negatywnie) a wysokie pakiety są ze mną po prostu spójne. Dla mnie wysokie pakiety to też forma natychmiastowego weryfikatora osób z którymi się spotykam, która w jakimś stopniu podpowiada mi w kogo mam inwestować swój czas i pozwala ocenić jaką kto ma postawę.
Grzegorz Szymański
Arku, kilka argumentów z powodzeniem broniących zwartej we wpisie
tezy, przedstawiłem we wcześniejszym komentarzu. Drogie pakiety startowe
czynią więcej szkody niż pożytku. Dlatego uważam, że są toksyczne.
Wysokie pakiety to standard na całym świecie /zwłaszcza za oceanem/. Tu pełna zgoda. Standardem są również umowy o współpracy, formułowane w sposób rażąco niekorzystny dla dystrybutorów. Należałoby zadać pytanie, czy o tego rodzaju standardy nam chodzi?
Ocena potencjału nowego współpracownika wedle kwoty za jaką kupił pakiet, nie sprawdza się. Trzeba przyłożyć inną miarę. Mianowicie: stopień jego aktywność w pierwszych dniach po podpisaniu umowy. To najlepszy prognostyk dla nas.
Zdarzają się osoby ochoczo wykupujące najdroższe pakiety. Kiedy jednak
przychodzi do działania, wymiękają. Masz spore doświadczenie, więc
zapewne znasz to z autopsji.
Arek
Nikt nikogo nie zmusza ani nie grozi śmiercią do zakupu wyższych pakietów i co więcej wejście na określony pakiet to taka sama odpowiedzialność jak wejście na mały pakiet. To że mamy rotację w biznesie MLM to naturalne, tyle, że Ci którzy odchodzą po zakupie dużych pakietów, łatwiej im powiedzieć że zostali wydojeni zamiast że to była ich wina bo nie wykonywali telefonów / prezentacji itd. J
ak mawia Sławek Luter „Twoje ID to Twoja firma” i ludzie powinni zdawać sobie z tego sprawę, a mądry sponsor tak właśnie powinien kontraktować rozpoczynającą się współpracę. Ja nigdy nie biorę odpowiedzialności za czyjś brak odpowiedzialności.
Innymi słowy, coś co jest spójne dla mnie nie jest spójne dla Ciebie i odwrotnie; coś co się sprawdza u mnie nie sprawdza się u Ciebie i odwrotnie; coś co jest dla mnie jednym z weryfikatorów nie jest weryfikatorem dla Ciebie i odwrotnie 🙂
Mamy inne spojrzenie bo i inne doświadczenia w powyższym temacie, a tym samym inne przekonania.
Dzięki za dyskusję 🙂
pozdrawiam
Grzegorz Szymański
Powody niepowodzenia w marketingu sieciowym w 10 na 10 przypadków
leżą po stronie dystrybutora. Nie sponsora, nie firmy, nie kwoty jaką
należy zapłacić za pakiet. To sprawa oczywista i nie ma związku z
omawianą we wpisie tezą.
Drogie pakiety produkują rzesze niezadowolonych, którzy czują się oszukani. Nie oszukanych, ale takich którzy czują się oszukani. To zasadnicza różnica i jądro problemu. Mają oni wrażenie, że ktoś wyłudził od nich pieniądze. To poczucie jest wprost proporcjonalne do ceny pakietu i manifestuje się w postaci fali hejtu zalewającej MLM. To główna część problemu z pakietami.
Dodać należy, że drogie pakiety są doskonałym narzędziem do strzyżenia
owieczek. Oczywiście liderzy kierujący się etyką, nigdy nie wykorzystają
tego narzędzia w niecnych celach. Czynią tak tylko pseudo liderzy,
których w networkingu nie brakuje. Oczywiście, nikt nikomu „pod bronią”
pakietów kupować nie każe, ale są sposoby…
Brak drogich pakietów ograniczyłby w znacznym stopniu pole do nadużyć, których dopuszczają się pseudo liderzy. Ograniczyłby też liczbę sfrustrowanych. Marginalizacja tych dwóch aspektów wpłynęłaby pozytywnie na wizerunek branży co uprzyjemniłoby nam wszystkim pracę.
Również Arku dziękuję za dyskusję. Jak widać można wymieniać poglądy w sposób cywilizowany i bez argumentów ad personam. Gratuluję stworzonego przez Ciebie bloga. Informacje merytoryczne, przejrzysta forma, trochę
ciekawostek i brak nachalnej reklamy. Bardzo mi się to podoba.
Piotr M. Łabuz
Stwierdzenie, że to „drogie pakiety” produkują rzesze nie zadowolnych dystrybutorów jest co najmniej wątpliwe. Pachnie to trochę przeniesieniem odpowiedzialności za decyzję o zakupie pakietu z partnera na sponsora: „sponsor mnie namówił”, „sponsor mnie przekonał”, itd.
Tymczasem, po pierwsze, każda osoba dorosła sama odpowiada za swoje decyzje, choć, jako psycholog doskonale zdaje sobie sprawę, że nieetyczny sponsor, stosujący manipulację i obiecujący gruszki na wierzbie może mieć wpływ na decyzję o wejściu w biznes. Ale to w dalszym ciągu będzie decyzja dystrybutora.
Po drugie, to czy coś jest drogim pakietem czy nie to kwestia względna. Zależy od zasobności portfela potencjalnego dystrybutora. Byłem przez długi czas w MLM gdzie pakiet startowy kosztował ok. 200 PLN i natykałem się tyle samo uwag, że pakiet jest drogi jak w biznesie gdzie maksymalny pakiet jest o wartości 5 000 PLN.
Z punktu widzenia psychologii człowieka, to czy coś jest drogie czy nie zależy w dużej mierze od możliwości porównania danego produktu z innymi funkcjonalnie podobnymi. Np. jeśli opakowanie gwoździ w MLM kosztuje 1 000, a takie same lub podobne opakowanie gwoździ w tradycyjnej sprzedaży kosztuje 100 PLN, to oczywistym jest, że te pierwszą są drogie.
Ponad postrzeganie „drogości” lub „taniości” pakietu zależy od tego co dostajesz w zamian. Bo nawet jeśli zapłacisz 50 PLN, a to co dostaniesz będzie szajsem, to będzie to pakiet okaże się PIEKIELNIE drogi 🙂
Obie te kwestie (porównanie i wartość zamienna) zostały bardzo rzetelnie przebadane w poważnych badaniach naukowych.
Po trzecie w końcu, spojrzenie na „toksyczność” pakietu albo wręcz przeciwnie na jego „wyjątkową wartość” zależy od perspektywy oceny. Ktoś, kto odnosi sukcesy w MLM z pakietami o względnie wysokiej cenie, będzie twierdził np., że na tanich pakietach nie da się zarobić, a ktoś, kto wszedł do takiego biznesu i nie odniósł sukcesu, może mieć na to pogląd skrajnie przeciwny.
Problem nie jest w „taniości” czy „drogości” pakietów. Ze statystyk jakie prowadzę od wielu lat, jasno wynika, że sukces w tym biznesie nie zależy np. od ceny pakietu startowego, ale zawsze od dystrybutora (jego postawy, wiedzy, doświadczenia, osobowości). Mówiąc wprost, bzdurą jest mit, że każdy może odnieść sukces w MLM (choć oczywiście każdy może być klientem na produkty). Niestety, nie każdy! Tak jak nie każdy może być dobrym hydraulikiem, architektem czy blogerem. Bardzo duży % populacji ze względu na cechu osobowościowe i temperamentalne nie odniesie sukcesu, bo np. – i tutaj uwaga – sponsor nie mający wiedzy o tym jak wspierać np. osobę o wysokim poziomie neurotyzmu, po prostu sobie taką osobę odpuści jaku upierdliwą i zbyt emocjonalną. A na 1000 sponsorów znajdzie się może jeden, który w ogóle ma świadomości różnic indywidualnych w psychologii dystrybutora, a jeszcze mnie takich co potrafią uwzględnić to we wsparciu 🙂
Tak więc, reasumując, pozwól, że nie zgodzę się z Twoją tezą.
Co nie zmenia postaci rzeczy, że cenię Twój blog i zaglądam tu dość regularnie 🙂
Arek
Nie chcę bić piany, bo tak jak już wspomniałem są wysokie pakiety, które można prawie całkowicie wykorzystać np. na podróże tak jak w branży turystycznej MLM. Życie i biznes nauczył mnie, że nie potrafię dziś patrzeć na coś zerojedynkowo 🙂 zawsze powtarzam, że kim ma dwa końce. Ktoś np wszedł swego czasu jak jeszcze Monavie była w PL za 5000zł skorzystał z produktów i okazało się że zyskał zdrowie, biznesu nie zrobił ale wciąż pije i jest ok. Inny zaś wejdzie za 5.000zł, biznes mu nie wyjdzie i drżyjcie fora, drżyjcie Internety a słowo hejter to wówczas pikuś 😛
Są też tacy co wejdą za 5000zł nie zrobią biznesu, nie podziała produkt i powiedzą: no trudno, to była moja decyzja, mogłem zrobić inaczej, więc i moja odpowiedzialność, odbiję się w innym temacie 😉
ja również dziękuję i 3mam kciuki za Twoje sukcesy. Od czasu do czasu tak jak dzisiaj zaglądać będę przy dobrej kawce na Twojego bloga.
p.s.
ja swoją stronę zawiesiłem. Przygotowujemy się z żoną do największego projektu naszego życia, który będziemy prowadzić w końcu wspólnie, idea ta sama co na moim blogu, ale razem i rodzinnie czyli podróżowanie po całym świecie/zwiedzanie / odpoczynek / relaks itd + praca = workation 🙂
domena jest i czeka na start, wszystko w fazie intensywnych przygotowań. Nowy rok, nowy rozdział, nowe wyzwania 🙂
Sukcesów i wolności w Nowym Roku dla Ciebie i Twoich Czytelników 🙂